Jest taki moment, który zna chyba każdy dorosły Polak. Poranek po udanej imprezie. Ból głowy jest do opanowania, kawa już paruje na stole, ale w głowie kołacze się jedno, natrętne pytanie: “Czy ja już mogę?”. Wewnętrzny kalkulator próbuje przeliczyć godziny snu i wypite jednostki, a “dobre samopoczucie” podpowiada, że wszystko jest w porządku. Ale w sprawach bezpieczeństwa na drodze nie ma miejsca na “wydaje mi się”. To terytorium, gdzie potrzebne są twarde dane.
I tu na scenę wchodzi cała armia alkomatów. Od tanich, jednorazowych “zabawek” z marketu, które mają wiarygodność horoskopu, po profesjonalny sprzęt policyjny. Gdzieś pośrodku tego chaosu swoje miejsce próbuje znaleźć brytyjska firma AlcoSense, która obiecuje jedno: dać Ci do ręki pewność, a nie tylko przybliżony wynik. Dzisiaj na warsztat bierzemy ich najpopularniejszy model – AlcoSense Excel. Sprawdzimy, czy to faktycznie polisa ubezpieczeniowa na odpowiedzialność, czy tylko kolejny gadżet w błyszczącej obudowie.
Specyfikacja
Rozmiar czujnika | 64 mm² |
Dokładność pomiaru | +0.15‰BAC, -0.00‰BAC |
Typ czujnika | Elektrochemiczny |
Typ wyświetlacza | Kolorowy LCD |
Ważność kalibracji | 12 miesięcy |
Wyposażenie dodatkowe | 3 baterie, 5 ustników, kabel micro-USB |
Pamięć pomiarów | Do 24 |
Dokładność wskazania | Do dwóch miejsc po przecinku |
Waga | 147 g (z bateriami) |
Gwarancja | 36 miesiące |
Cena (na moment publikacji recenzji) | 549 zł |
Pierwszy kontakt i budowa – Nagroda za design to nie przypadek
Sam AlcoSense Excel w dłoni sprawia wrażenie solidnego urządzenia. Nie jest to filigranowy gadżet, przypomina raczej solidną, starą Nokię, co w tym przypadku jest komplementem. Nic tu nie trzeszczy, a waga (ok. 150g z bateriami) daje poczucie obcowania z czymś trwałym. Nie bez powodu ten projekt zgarnął nagrodę German Design Award.
Genialnym i diabelnie praktycznym rozwiązaniem jest rozsuwana obudowa. Przesunięcie przedniego panelu w dół nie tylko włącza urządzenie, ale też odsłania podświetlany otwór na ustnik. To rozwiązuje dwa problemy na raz: chroni sensor przed brudem z kieszeni czy schowka i ułatwia montaż ustnika po ciemku. Jedyny zgrzyt? Błyszczący, biały plastik (tzw. “piano black” w wersji białej). Wygląda świetnie… przez pierwsze pięć minut. Potem zbiera odciski palców i rysuje się od samego patrzenia. Etui, którego nie ma w zestawie, wydaje się rozsądną inwestycją.
Serce urządzenia – Sensor
Przejdźmy do tego, co w wypadku alkomatów jest najważniejsze. Sercem Excela jest sensor elektrochemiczny o powierzchni 64 mm². To mniejsza wersja czujników stosowanych w alkomatach policyjnych (tam mają ok. 200 mm²). To właśnie technologia elektrochemiczna odróżnia go od tanich alkomatów półprzewodnikowych, które potrafią reagować na dym papierosowy czy nawet gumę do żucia. Tutaj pomiar jest specyficzny dla alkoholu.
Ale prawdziwą gwiazdą specyfikacji jest dokładność: -0.00‰ / +0.15‰. Co to oznacza?
Większość alkomatów ma tolerancję błędu w obie strony (np. ±0.10‰). Oznacza to, że jeśli na ekranie widzisz 0.18‰, to realnie możesz mieć od 0.08‰ do 0.28‰. Ta niepewność jest problemem.
AlcoSense rozwiązał to inaczej. Ich alkomat jest celowo skalibrowany tak, by nigdy nie zaniżać wyniku. Może go co najwyżej zawyżyć.
Przykład praktyczny – jeśli na ekranie Excela widzisz 0.18‰, masz absolutną pewność, że w organizmie nie masz więcej. To fundamentalna cecha, która zmienia ten gadżet w narzędzie, któremu można zaufać. To nie jest marketingowy bełkot, a świadoma decyzja inżynierska, która stawia bezpieczeństwo na pierwszym miejscu.
Użytkowanie posunięte do maksymalnej prostoty
Obsługa jest banalnie prosta. Rozsuwasz, wkładasz ustnik (delikatnie pod kątem, co początkowo jest nieintuicyjne), czekasz kilka sekund aż sensor się przygotuje, a na ekranie pojawia się instrukcja “DMUCHAJ”. Dmuchasz ze średnią siłą, aż usłyszysz sygnał dźwiękowy. Warto tutaj zaznaczyć, że wszystkie początkowe napisy można po prostu “przeklikać”. Dzięki temu urządzenie jest gotowe do pracy niemalże natychmiast po uruchomieniu.
To, co dzieje się potem, jest genialne w swojej prostocie. Wynik pojawia się na kolorowym ekranie, ale to tło jest najważniejsze:
- Zielony: Jesteś czysty (lub wynik jest znikomy). Jedź.
- Pomarańczowy: Masz alkohol we krwi, ale poniżej ustawionego limitu. Uważaj, myśl.
- Czerwony: Przekroczyłeś limit. Na ekranie pojawia się ikona przekreślonego auta. Zostajesz.
Ten system sygnalizacji świetlnej eliminuje wszelkie wątpliwości, nawet u osoby, która jest zmęczona lub nie do końca w formie. Dodatkowo urządzenie samo pilnuje, czy próbka powietrza jest odpowiednia (z głębi płuc), a nie tylko z ust. Jeśli dmuchasz za słabo lub za krótko, poprosi o powtórzenie.
Obsługa i menu
Menu, obsługiwane trzema przyciskami, jest proste i w całości po polsku. Najważniejsza funkcja to możliwość ręcznego ustawienia limitu prawnego. Jedziesz do Francji czy Szwecji? Wpisujesz odpowiedni limit i kolorowa sygnalizacja dostosowuje się do lokalnych przepisów. Genialne. Alkomat przechowuje też 24 ostatnie pomiary (niestety bez daty i godziny – to luksus droższych modeli) i pozwala na aktualizację oprogramowania przez port microUSB.
Podsumowanie – Czy warto kupić Alcosense Excel?
AlcoSense Excel nie jest najtańszym alkomatem na rynku. I bardzo dobrze, bo nie jest zabawką. To poważne narzędzie, które robi jedną rzecz, ale robi ją wyjątkowo dobrze: daje wiarygodną odpowiedź na pytanie “czy mogę jechać?”.
Jego największą siłą jest przemyślana konstrukcja (rozsuwana obudowa, prosta obsługa) i przede wszystkim asymetryczna tolerancja błędu, która daje Ci pewność, że wynik nie jest zaniżony. To cecha, która sama w sobie uzasadnia jego cenę.
Czy jest idealny? Nie. Błyszcząca obudowa się rysuje, a w pamięci brakuje daty pomiarów. Ale to drobnostki w porównaniu do poczucia bezpieczeństwa, które daje. Jeśli szukasz prezentu dla bliskiej osoby, która dużo jeździ, lub sam chcesz mieć w schowku niezawodnego stróża odpowiedzialności, AlcoSense Excel jest jedną z najrozsądniejszych propozycji na rynku. To nie jest wydatek. To inwestycja. I to jedna z tych, które naprawdę mogą się opłacić.
Ocena
Alcosense Excel to urządzenie, które faktycznie mierzy obecność alkoholu w wydychanym powietrzu. W porównaniu z tańszymi propozycjami mamy tutaj elektrochemiczny sensor, asymetryczną tolerancję oraz bardzo prosty sposób użycia. To niemalże półprofesjonalne urządzenie, które nie zawodzi w tych momentach, kiedy jest najbardziej potrzebne.Zalety
- Solidna jakość wykonania
- Elektrochemiczny czujnik
- Wysoka dokładność i asymetryczna tolerancja
- Prostota użycia
- Sprytnie ukryte gniazdo na ustnik
Wady
- Rysujący i palcujący się plastik
- Brak daty i godziny w historii pomiarów
Brak Komentarzy