Obecnie na Steamie do 9 czerwca do odebrania zupełnie za darmo jest gra Borderlands 2. Można pomyśleć, że jest to świetna okazja na uzupełnienie biblioteki o interesująca pozycję. Niestety wraz z tą okazją, producent zaktualizował warunki umowy, na którą musisz się zgodzić przed uruchomieniem gry. Czy to tak duży problem? Cóż, jeśli stoisz, to lepiej będzie jeśli usiądziesz przed przeczytaniem dalszej części tego artykułu. 😉
Nowa umowa pozwala producentowi na wszystko?
Jeśli chodzi o producentów gier, to w umowach, na które zgadzają się gracze, są często zapiski o przechwytywaniu danych na temat zachowań graczy, ich wyborów, czy podstawowych informacji na temat wieku itd. – jest to całkowicie normalne. W omawianym przypadku producent postanowił jednak pójść nie tylko krok, a nawet kilka, w kierunku zdobycia tak wielu informacji o graczach, jak to tylko możliwe. Co konkretnie chcą zbierać?
Troszkę tego jest:
- Imię, nazwisko i nick
- Adres zamieszkania oraz e-mail
- Numer telefonu
- Wiek, płeć, dane zakupowe i historia gry
Na razie wygląda to względnie okej, ale spójrzcie, co jeszcze będą zbierać:
- Dane przeglądania
- Głos z czatu i kliknięcia
- Gameplay
- Dokładną lokalizację GPS
Co więcej, mieszkańcy USA zgadzając się na te warunki, zrzekają się możliwości złożenia pozwu zbiorowego przeciw twórcom.
Dodajmy do tego fakt, że jakiekolwiek próby przedstawiania exploitów, używanie modów, granie na VPN czy wirtualnej maszynie kończy się banem
Społeczność reaguje natychmiast
Po tym, jak ta informacja poniosła się w świat, gracze natychmiast zareagowali i zbombardowali produkcję negatywnymi ocenami. Z poziomu “bardzo pozytywne”, średnia ocen spadła do “przytłaczająco negatywne”. Nie ma jednak co się dziwić, gdyż to, na co pozwolili sobie twórcy gry, to najzwyczajniej w świecie nieporozumienie. Niektórzy nazywają to atakiem na naszą prywatność i brak jakiegokolwiek szacunku do graczy. A wy, co o tym myślicie?
Brak Komentarzy